Kadencja 85/112. Max nachylenie podjazdu: 3 st. (5%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (5%)
Ostatnio niestety dość rzadko mam czas na rowerowe wypady, więc kiedy mam okazję to staram się ją w pełni wykorzystać. Najpierw pojechałem na Morcinka do znajomych, którzy organizowali urodziny swojej córki na działce w okolicach Lesieńca. Po chwili moja żona wraz z córkami dojechała samochodem, aby zabrać większą część ferajny. Rozłożyłem w samochodzie dodatkowe fotele, pozapinałem dzieciaki w pasy i pojechaliśmy. Oni samochodem a ja rowerem okrężną trasą. Miałem na początku trochę problemów z przednią przerzutką, ale po krótkiej regulacji było już ok. Na Rudzkiej remont drogi, więc przejazd częściowo chodnikiem. Wiatr niestety nie bardzo mi sprzyjał, a na odcinku od Pabianic do Dłutowa nieźle dał mi się we znaki. Po dojechaniu na miejsce imprezy przebrałem się w "cywilne" ciuchy, zjadłem kiełbaskę i szaszłyka z grilla oraz pograłem trochę z dziećmi w piłkę. Gdy impreza miała się końcowi ponownie wsiadłem na rower i ponownie okrężną trasą pojechałem do domu. Tym razem wiatr był raczej łaskawy i tempo wyszło całkiem przyzwoite. Pierwsze 100 km w tym roku przekroczyłem na Jędrzejowskiej.
Kadencja 83/105. Max nachylenie podjazdu: 2 st. (4%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (5%)
Kilometry obejmują krótki przejazd do apteki, a potem już wyjazd szosowy. Dużo słońca, przyjemna temperatura oraz lekki wiaterek to wręcz wymarzona pogoda na wyjazd szosowy. Jechało mi się świetnie przez całą trasę i gdyby nie późna pora to spokojnie mógłbym się jeszcze z godzinkę pokręcić po okolicy. W Justynowie przy ulicy Hulanki spotkałem tatę z wujkiem, którzy łapali ryby w okolicznym stawie. Chwilkę pogadaliśmy i pojechałem do domu.
Kadencja 82/128. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (6%) Max nachylenie zjazdu: 4 st. (8%)
Wspólny przejazd szosowy z Witkiem, który poprowadził całą trasę. Bardzo przyjemnie się jechało, temperatura była odpowiednia, a wiatr raczej sprzyjający zwłaszcza na odcinku w Pabianicach. Jedynie na trasie Pabianice - Dłutów dość duża ilość samochodów na drodze. Nie jechałem nigdy wcześniej w tamtych okolicach, dopiero od Tążew znałem trasę. Jak na razie mój najdłuższy i jednocześnie najszybszy tegoroczny wyjazd.
Kadencja 79/98. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (5%)
Strasznie mi się dzisiaj nie chciało. Tak naprawdę to co 5 km myślałem żeby zawrócić, ale jakoś udało mi się dojechać do Kotlin. Powrót już zdecydowanie przyjemniejszy i ochota również wróciła. W sumie wyszedł standardowy przejazd szosowy.
Kadencja 81/107. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 4 st. (7%)
Szosowy przejazd w kierunku Czarnocina. Każdą z tych dróg jechałem już wcześniej, ale nigdy w tej konfiguracji. Dość silny wiatr zwłaszcza w części powrotnej.
Kadencja 79/98. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (5%)
Szosowy przejazd na mojej standardowej trasie. Piękna pogoda i w miarę przychylny wiatr zdecydowały, że zmieniłem opony na Kojaki i zdecydowałem się na wyjazd szosowy. Przejazd bardzo przyjemny, choć tempo raczej słabe. Na powrocie walka o średnią powyżej 25 km/h, niestety nieznacznie przegrana.
Kadencja 86/110. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 5 st. (9%)
Trasa po tych samych drogach co tydzień temu, zamieniłem tylko kierunek przejazdu na dużej pętli (wg mapki z wpisu 11.09). Bardzo silny wiatr w czasie całej wycieczki. W pierwszej części przejazdu sprzyjająco - boczny, a od Tuszyna do Czarnocina bardzo przyjemny w plecy, gdzie jechałem cały czas powyżej 35 km/h. Nic więc dziwnego, że średnia przy stawach w Czarnocinie wynosiła około 30 km/h. Ale to były niestety miłe złego początki. Dalszy ciąg przejazdu to wietrzny koszmar, miejscami prędkość spadała do 20 km/h (wiało naprawdę bardzo mocno) i tak już niestety do samego domu. Tym przejazdem przekroczyłem 3.000 km przejechanych w tym roku.
Kadencja 87/108. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 4 st. (7%)
Tym razem pojechałem z Norbim, dla którego był to pierwszy wyjazd po ponad miesiącu przerwy. Braku treningu nie da się oszukać, więc co parę kilometrów na Norbiego czekałem, ponieważ mnie jechało się dzisiaj bardzo dobrze i nawet wiatr nie za bardzo mi przeszkadzał.
Kadencja 84/102. Max nachylenie podjazdu: 6 st. (10%) Max nachylenie zjazdu: 5 st. (9%)
Ale dzisiaj wiało. Teoretycznie wyjazd na szosę w tych warunkach mijał się z celem, ale ponieważ ciągle mam założone Kojaki na rowerze i nie chciało mi się już zmieniać kół przed wyjazdem to nie miałem specjalnego wyboru. Droga do Kotlin to ciągła walka z podmuchami wiatru, którego prędkość dochodziła do 30 km/h. W połowie trasy na mostku w Kotlinach byłem dopiero po 1 godzinie i 15 minutach co jest chyba moim najgorszym wynikiem. Powrót to już zupełnie inna bajka, choć wiatr bardziej nieprzeszkadzał niż sprzyjał. Na Tomaszowskiej dojechał do mnie Łukasz na swojej szosówce, więc końcówka w jeszcze szybszym tempie. Mimo, iż temperatura wynosiła 17 st. to z powodu wiatru było dużo zimniej. Po raz pierwszy w czasie przejazdu na tej trasie spaliłem ponad 2.000 kcal.
Kadencja 91/119. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 4 st. (6%)
Mój pierwszy przejazd po blisko trzytygodniowej (najdłuższej w tym roku) przerwie spowodowanej urlopem. W czasie wypoczynku za bardzo się nie obijałem i troszkę pochodziłem po górach, więc spadek formy nie był zbyt duży. Na wycieczkę wybrałem standardową trasę, żeby mieć jakieś porównanie sprzed urlopu. Temperatura była raczej niska, a wiatr dość silny. Przez część drogi powrotnej padał dość silny deszcz i ubranie mi niestety przemokło. Na szczęście szybki ciepły prysznic po powrocie do domu bardzo pomógł.
> Max dystans roczny: 3.496.47 km (2010)
> Max dystans miesięczny: 832.16 km (07.2009)
> Max dystans dzienny: 162.25 km (11.07.2010)
> Max dzienna ilość przewyższeń: 981 m (20.06.2010)
> V max: 62.75 km/h (28.05.2010)