Kadencja 80/123. Max nachylenie podjazdu: 3 st. (6%) Max nachylenie zjazdu: 6 st. (10%)
Wykorzystując wspaniałą pogodę i sprzyjający słaby wiatr postanowiłem wybrać się na dłuższą wycieczkę. Jechałem sam i nie chciałem ryzykować żadnych niespodzianek więc połączyłem znane mi fragmenty tras w jeden dłuższy przejazd. Jedyna nieznana mi droga to odcinek od Strykowa do Skotnik i był to zdecydowanie najgorszy moment przejazdu. Duży ruch, niezbyt szerokie pasy drogi i fatalne pobocze. W czasie przejazdu miałem tylko jedną dłuższą około 30 minutową przerwę na działce u rodziców w Kotlinach, którą wykorzystałem na zjedzenie kanapki i chłodny prysznic. Docelowo chciałem pokonać jeszcze większy dystans, ale niestety temperatura okazała się być zbyt wysoka.
Kadencja 82/107. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (8%) Max nachylenie zjazdu: 4 st. (7%)
Trasa ta sama co ostatnio powiększona jedynie o przejazd drogą wewnętrzną PKP w pobliżu ulicy Jędrzejowskiej. Tym razem bez wjazdu na działkę do rodziców. Od Kotlin do Zielonej Góry przejazd w deszczu, którego nic nie zapowiadało. Wiatr raczej lekko wspomagający.
Kadencja 81/106. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 7 st. (12%)
Standardowy przejazd szosowy po stałej trasie. Po drodze wstąpiłem do rodziców na działkę w Kotlinach, gdzie zjadłem kilka pysznych malinek i truskawek przed powrotem do domu. Tym wyjazdem przekroczyłem 9.000 km przejechanych wspólnie z bikestats.
Kadencja 67/98. Max nachylenie podjazdu: 12 st. (21%) Max nachylenie zjazdu: 12 st. (21%)
Dzisiejszego dnia odbywały się w Łagiewnikach zawody Junior-Cup organizowane przez Cyklomaniaka. Namówiłem swoje córki do startu, sam pozostając w roli obserwatora. Ponieważ po zawodach chcieliśmy się troszkę pokręcić po Lesie Łagiewnickim na miejsce zawodów pojechałem na rowerze, a moja żona wraz z córkami i 3-ma rowerami na dachu dojechała samochodem. Umówiliśmy się na "kaloryferze". Stamtąd już tylko 2 km na miejsce zawodów. Zrobiłem wspólnie z dziewczynkami rundkę zapoznawczą z trasą, żeby nie było w czasie wyścigu jakichś niespodzianek. Pierwsza startowała Patrycja w kategorii dzieci i zajęła 2-gie miejsce na 5 uczestniczek walcząc dzielnie do samego końca z bólem nogi (dzieci jechały 2 małe okrążenia po około 1 km). Następnie wystartowała Matylda w kategorii młodziczek i okazało się, że jest jedyną uczestniczką w swojej kategorii (przed samym startem wycofała się druga zawodniczka). Startowała razem z chłopakami i przejechała 4 małe okrążenia (chłopcy zdążyli w tym czasie przejechać 5 okrążeń). Następnie jechały kolejno pozostałe kategorie, a ja nie biorąc udziału w zawodach przejechałem się spacerowo po dużej pętli za mastersami. W międzyczasie okazało się, że Mati złapała kapcia w przednim kole i prawdopodobnie uszkodzony jest wentyl, a zapasowej dętki 24" nikt przy sobie nie miał. Po zakończeniu wyścigów nastąpiły dekoracje i wręczenie super (jak na ten rodzaj zawodów) nagród. Za I miejsca wręczane były rowery, a za II i III akcesoria rowerowe i gadżety motoryzacyjne. Mati mimo, iż jechała samodzielnie w swojej kategorii również dostała rower za I miejsce, a Pati za II miejsce sztycę Paco i zaciski tytanowe do kół Agogo. W taki dość nieoczekiwany sposób zostałem zmuszony, aby pojechać na "kaloryfer" po samochód i przyprowadzić go na miejsce startu, aby zapakować tym razem już 4 rowery (3 na samochód i 1 do środka). Schowałem jednak tylko rower Mati do środka samochodu i pojechaliśmy w czwórkę na przejażdżkę po Lesie Łagiewnickim. Szybko jednak złapał nas deszcz, który przeczekaliśmy w okolicznym barze. Potem już tylko dojazd do samochodu i pakowanie pozostałych rowerów dziewczyn na dach, a ja rowerkiem do domu. W ten sposób spędziliśmy cały dzień w Łagiewnikach. Tym wyjazdem przekroczyłem 8.000 km przejechanych na Felt'cie.
Kadencja 83/105. Max nachylenie podjazdu: 2 st. (4%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (5%)
Po wczorajszym ciężkim przejeździe trudno było mi się dzisiaj zgarnąć na rower. Ale ponieważ dość nieoczekiwanie nadarzyło się czasowa okazja to trzeba ją było wykorzystać. Zmieniłem troszkę trasę w pierwszej części przejazdu, aby nie było zbyt nudno. Od Dalkowa do domu już standard.
Kadencja 56/78. Max nachylenie podjazdu: 3 st. (5%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (6%)
Matylda została zaproszona na urodziny do kolegi, który mieszka na Nowej Gadce. Postanowiliśmy więc, że pojedziemy tam na rowerach. Mieliśmy idealne wyczucie czasu, ponieważ dojechaliśmy dokładnie na umówioną porę.
Kadencja 56/78. Max nachylenie podjazdu: 3 st. (5%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (6%)
Po zostawieniu Mati na imprezie wybrałem się na swój przejazd. Na początku bardzo dobrze mi się jechało i nic nie wskazywało na późniejsze problemy. Jednak od Czarnocina zaczął się masakryczny wmordewind i ciężko było mi utrzymać prędkość powyżej 20 km/h. Od tego czasu dwukrotnie skracałem trasę a i tak dojechałem do domu wykończony.
Kadencja 78/121. Max nachylenie podjazdu: 10 st. (17%) Max nachylenie zjazdu: 8 st. (13%)
Wspólny przejazd z Norbim oraz jego bratem Sebastianem. Umówiliśmy się na Strykowskiej i stamtąd pojechaliśmy pokręcić się troszkę po Łagiewnikach. Tam zdecydowaliśmy, że pojedziemy w kierunku Malinki w Zgierzu, gdzie pokażę chłopakom miejsce i trasę (o ile będę pamiętał) zawodów Family Cup. Dojechaliśmy tam dość szybko, ale na miejscu nie było już za ciekawie. Na całej trasie bardzo dużo piachu i mordercze jak dla nas podjazdy, więc szybko się stamtąd zwinęliśmy. Do domu powrót asfaltem. Średnia wyszła tak niska z powodu bardzo wolnej jazdy oraz prowadzenia roweru w okolicach Malinki.
Kadencja 85/112. Max nachylenie podjazdu: 3 st. (5%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (5%)
Ostatnio niestety dość rzadko mam czas na rowerowe wypady, więc kiedy mam okazję to staram się ją w pełni wykorzystać. Najpierw pojechałem na Morcinka do znajomych, którzy organizowali urodziny swojej córki na działce w okolicach Lesieńca. Po chwili moja żona wraz z córkami dojechała samochodem, aby zabrać większą część ferajny. Rozłożyłem w samochodzie dodatkowe fotele, pozapinałem dzieciaki w pasy i pojechaliśmy. Oni samochodem a ja rowerem okrężną trasą. Miałem na początku trochę problemów z przednią przerzutką, ale po krótkiej regulacji było już ok. Na Rudzkiej remont drogi, więc przejazd częściowo chodnikiem. Wiatr niestety nie bardzo mi sprzyjał, a na odcinku od Pabianic do Dłutowa nieźle dał mi się we znaki. Po dojechaniu na miejsce imprezy przebrałem się w "cywilne" ciuchy, zjadłem kiełbaskę i szaszłyka z grilla oraz pograłem trochę z dziećmi w piłkę. Gdy impreza miała się końcowi ponownie wsiadłem na rower i ponownie okrężną trasą pojechałem do domu. Tym razem wiatr był raczej łaskawy i tempo wyszło całkiem przyzwoite. Pierwsze 100 km w tym roku przekroczyłem na Jędrzejowskiej.
Kadencja 83/105. Max nachylenie podjazdu: 2 st. (4%) Max nachylenie zjazdu: 3 st. (5%)
Kilometry obejmują krótki przejazd do apteki, a potem już wyjazd szosowy. Dużo słońca, przyjemna temperatura oraz lekki wiaterek to wręcz wymarzona pogoda na wyjazd szosowy. Jechało mi się świetnie przez całą trasę i gdyby nie późna pora to spokojnie mógłbym się jeszcze z godzinkę pokręcić po okolicy. W Justynowie przy ulicy Hulanki spotkałem tatę z wujkiem, którzy łapali ryby w okolicznym stawie. Chwilkę pogadaliśmy i pojechałem do domu.
> Max dystans roczny: 3.496.47 km (2010)
> Max dystans miesięczny: 832.16 km (07.2009)
> Max dystans dzienny: 162.25 km (11.07.2010)
> Max dzienna ilość przewyższeń: 981 m (20.06.2010)
> V max: 62.75 km/h (28.05.2010)