Kolejna rekreacyjna wycieczka. Tym razem pojechaliśmy całą rodzinką. Młodsza córka Pati również bardzo fajnie sobie radziła, mimo iż była to jedna z jej najdłuższych wycieczek. Z reguły trochę marudzi w czasie jazdy, tym razem nic takiego nie miało miejsca. Mimo późnej pory wyjazdu bardzo ładna pogoda i udało nam się złapać ostatnie promienie słońca. Tym wyjazdem przekroczyłem ilość kilometrów z roku 2009.
Kolejna wspólna wycieczka z córką Matysią, ponownie na plac zabaw w Grodzisku. Przejazd na takiej samej trasie jak ostatnio, zmieniliśmy tylko kierunek przejazdu. Bardzo ładna pogoda i słonecznie.
Wspólna wycieczka z córką Matysią na plac zabaw w Grodzisku. Dzisiejszy przejazd bardziej "terenowy" niż tydzień temu. Część po polnych drogach, krótko po piasku, kawałek po łące - wszystkiego po trochu. Mati podobało się zdecydowanie bardziej niż po samym asfalcie.
Konopnickiej - cmentarz Św. Wojciecha - Kurczaki - Zamknieta - Chóralna - cmentarz ul. Rzgowska - Rzgowska - Komorniki - Kominowa - Ireny - Jędrzejowska - Przyjacielska - Zygmunta - Bałtycka - Strażnicza - Kurczaki - Sąsiedzka - Ogniskowa
Ponieważ chcieliśmy odwiedzić groby naszych dziadków na dwóch nieopodal położonych cmentarzach to postanowiliśmy to połączyć z rodzinnym przejazdem rekreacyjnym. Potem standardowy przejazd Przyjacielską i Zygmunta, tym razem w odwrotnym kierunku. Dość zimno zwłaszcza w czasie postojów.
Kadencja 80/101. Max nachylenie podjazdu: 7 st. (13%) Max nachylenie zjazdu: 10 st. (17%)
W końcu zamieniłem koła ze slicków na Mavici z oponami Hutchinsona. Ponieważ wyjechałem zaraz po przyjeździe z wycieczki z moimi dziewczynami to zapomniałem wziąść ze sobą pulsometru. Mimo, iż była już prawie 18 postanowiłem pojechać do Lasu Ruda-Popioły, aby tam pokonać kilka swoich standardowych pętli. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że w lesie są poukładane drzewa lub opony na przejazdach (najprawdopodobniej przeciwko quadom) i jazda na czas po pętlach nie ma sensu. Zdecydowałem się więc na luźny przejazd. W pewnym momencie po rozpoczęciu zjazdu zobaczyłem 2 ogromne wilczuropodobne psy sunące od dołu w moim kierunku. Wymknęło mi się tylko głośne "o ja p......e !" Nie było czasu na zawrócenie więc tylko docisnąłem mocniej aby je jak najszybciej minąć modląc się w duchu aby nie miały zbytniej ochoty na pościg. Niestety miały, a zwłaszcza jeden. Zjazd był zasypany żwirem, a przez to dość śliski więc musiałem jednocześnie obserwować nawierzchnię i zbliżającego się psa. Dół zjazdu kończył się drogą niezbyt często uczęszczaną przez samochody, a następnie był podjazd i wjazd w las. Kiedy już myślałem co zrobić pies na szczęście odpuścił. Po tej niezbyt miłej przygodzie całkowicie odeszła mi ochota na jazdę w tamtym terenie i pojechałem w kierunku Stawu Stefańskiego, gdzie przejechałem 2 kółka. Emocje wkrótce opadły, a poza tym zrobiło mi się zimno i nie miałem już ochoty na dalszą wycieczkę. Powrót do domu małym objazdem przez Starową Górę.
Kadencja 86/110. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 5 st. (9%)
Trasa po tych samych drogach co tydzień temu, zamieniłem tylko kierunek przejazdu na dużej pętli (wg mapki z wpisu 11.09). Bardzo silny wiatr w czasie całej wycieczki. W pierwszej części przejazdu sprzyjająco - boczny, a od Tuszyna do Czarnocina bardzo przyjemny w plecy, gdzie jechałem cały czas powyżej 35 km/h. Nic więc dziwnego, że średnia przy stawach w Czarnocinie wynosiła około 30 km/h. Ale to były niestety miłe złego początki. Dalszy ciąg przejazdu to wietrzny koszmar, miejscami prędkość spadała do 20 km/h (wiało naprawdę bardzo mocno) i tak już niestety do samego domu. Tym przejazdem przekroczyłem 3.000 km przejechanych w tym roku.
Wspólna wycieczka z córką Matysią do remizy w Bronisinie. Jechało nam się bardzo dobrze, więc lekko wydłużylismy przejazd i pojechaliśmy do Grodziska, stamtąd powrót do domu.
Kadencja 87/108. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 4 st. (7%)
Tym razem pojechałem z Norbim, dla którego był to pierwszy wyjazd po ponad miesiącu przerwy. Braku treningu nie da się oszukać, więc co parę kilometrów na Norbiego czekałem, ponieważ mnie jechało się dzisiaj bardzo dobrze i nawet wiatr nie za bardzo mi przeszkadzał.
Kadencja 84/102. Max nachylenie podjazdu: 6 st. (10%) Max nachylenie zjazdu: 5 st. (9%)
Ale dzisiaj wiało. Teoretycznie wyjazd na szosę w tych warunkach mijał się z celem, ale ponieważ ciągle mam założone Kojaki na rowerze i nie chciało mi się już zmieniać kół przed wyjazdem to nie miałem specjalnego wyboru. Droga do Kotlin to ciągła walka z podmuchami wiatru, którego prędkość dochodziła do 30 km/h. W połowie trasy na mostku w Kotlinach byłem dopiero po 1 godzinie i 15 minutach co jest chyba moim najgorszym wynikiem. Powrót to już zupełnie inna bajka, choć wiatr bardziej nieprzeszkadzał niż sprzyjał. Na Tomaszowskiej dojechał do mnie Łukasz na swojej szosówce, więc końcówka w jeszcze szybszym tempie. Mimo, iż temperatura wynosiła 17 st. to z powodu wiatru było dużo zimniej. Po raz pierwszy w czasie przejazdu na tej trasie spaliłem ponad 2.000 kcal.
> Max dystans roczny: 3.496.47 km (2010)
> Max dystans miesięczny: 832.16 km (07.2009)
> Max dystans dzienny: 162.25 km (11.07.2010)
> Max dzienna ilość przewyższeń: 981 m (20.06.2010)
> V max: 62.75 km/h (28.05.2010)