Kadencja 64/112. Max nachylenie podjazdu: 3 st. (5%) Max nachylenie zjazdu: 4 st. (7%)
Korzystając z pięknej pogody wybraliśmy się rodzinnie do Łagiewnik, tzn. ja pojechałem rowerem, a moje dziewczyny samochodem z 3-ma rowerami na dachu. Na miejscu troszkę pojeździliśmy, poleżeliśmy nad stawem, a potem powrót w ten sam sposób.
Kadencja 76/122. Max nachylenie podjazdu: 13 st. (23%) Max nachylenie zjazdu: 9 st. (15%)
Już od dobrych kilku dni umawiałem się z Tomkiem na wypad do Łagiewnik, ale albo padało albo któremuś z nas nie odpowiadał termin. W końcu się udało, więc umówiliśmy się na Wycieczkowej co by troszkę pośmigać. Trasa w Łagiewnikach raczej standardowa czyli na początku 2 kółka wokół stawów dla rozgrzewki a potem podjazdy przy kapliczkach, "jagódki" i Żółwiowa. Na koniec kolejne 2 kółka wokół stawów. Powrót przez Stoki.
Kadencja 79/104. Max nachylenie podjazdu: 4 st. (7%) Max nachylenie zjazdu: 4 st. (8%)
Tym razem wspólny wyjazd z Witkiem, wg trasie przez niego poprowadzonej. Wziąłem rano rower do pracy, aby nie tracić czasu i jak najszybciej wyjechać. Od początku od razu Witek narzucił ostre tempo i na asfalcie właściwie nie schodziliśmy poniżej 32 km/h. Potem od Róży trochę leśnych dróg i terenu częściowo podmokłego, do tego trochę błota. Krótka przerwa na uzupełnienie bidonów w Kolumnie i dalej znowu w teren. Od 50 km już trochę spokojniej bo Witka zaczęły łapać skurcze. Powrót asfaltem przez Górkę Pabianicką i Chocianowicką do firmy. W sumie super udany wyjazd i liczę na powtórkę.
Kadencja 75/128. Max nachylenie podjazdu: 11 st. (20%) Max nachylenie zjazdu: 8 st. (14%)
Ponieważ nasz ostatni wypad do Łagiewnik był bardzo udany, to mimo zmęczenia wczorajszymi przejazdami postanowiliśmy z Norbim go powtórzyć. I znowu była fajna zabawa. Tym razem zrezygnowaliśmy z jazdy wokół stawów ze względu na zbyt dużą ilość spacerowiczów, a podjazdy na Żółwiowej zastąpiliśmy powrotem przez las.
Kadencja 79/128. Max nachylenie podjazdu: 7 st. (12%) Max nachylenie zjazdu: 6 st. (11%)
Po południu zdecydowaliśmy z Norbim, że nie mamy jeszcze dość jazdy na dzisiejszy dzień. Pojechaliśmy więc samochodem aby potrenować podjazdy w pobliżu Góry Kamieńsk. Wjeżdżaliśmy asfaltowym podjazdem o długości około 3,5 km do punktu widokowego "Panorama kopalni" na 370 m.n.p.m. Suma przewyższeń na tym podjeździe to około 150 m. Następnie pełen emocji zjazd na dół, gdzie można osiągać naprawdę duże prędkości. Przeszkadza w tym jedynie piasek zalegający na asfalcie na niektórych fragmentach drogi. Tę operację powtórzyliśmy dwukrotnie. Po zjeździe na dół chcieliśmy jeszcze skorzystać z wyciągu aby zobaczyć trasy wokół górnej stacji, ale niestety był już nieczynny. Może następnym razem się uda. Super udany wyjazd.
Kadencja 75/113. Max nachylenie podjazdu: 12 st. (22%) Max nachylenie zjazdu: 9 st. (15%)
Dawno już nie byłem w terenie a ponieważ dziś dość mocno wiało i wyjazd szosowy nie miał sensu, to nadarzyła się okazja aby trochę w lesie pojeździć. Mieliśmy dzisiaj z Norbim naprawdę dużo frajdy w czasie jazdy po Łagiewnikach. Trochę treningu podjazdów i zjazdów ("jagódki", "kapliczki" i okolice, podjazdy na Żółwiowej), trochę odkrywania nowych ścieżek, dodatkowo kilka pętli wokół stawów. Do tego była jeszcze piękna pogoda. Wszystko tak jak powinno być, wtedy człowiek jest pozytywnie zmęczony i zadowolony. Trzeba to jak najszybciej powtórzyć.
Kadencja 67/98. Max nachylenie podjazdu: 12 st. (21%) Max nachylenie zjazdu: 12 st. (21%)
Dzisiejszego dnia odbywały się w Łagiewnikach zawody Junior-Cup organizowane przez Cyklomaniaka. Namówiłem swoje córki do startu, sam pozostając w roli obserwatora. Ponieważ po zawodach chcieliśmy się troszkę pokręcić po Lesie Łagiewnickim na miejsce zawodów pojechałem na rowerze, a moja żona wraz z córkami i 3-ma rowerami na dachu dojechała samochodem. Umówiliśmy się na "kaloryferze". Stamtąd już tylko 2 km na miejsce zawodów. Zrobiłem wspólnie z dziewczynkami rundkę zapoznawczą z trasą, żeby nie było w czasie wyścigu jakichś niespodzianek. Pierwsza startowała Patrycja w kategorii dzieci i zajęła 2-gie miejsce na 5 uczestniczek walcząc dzielnie do samego końca z bólem nogi (dzieci jechały 2 małe okrążenia po około 1 km). Następnie wystartowała Matylda w kategorii młodziczek i okazało się, że jest jedyną uczestniczką w swojej kategorii (przed samym startem wycofała się druga zawodniczka). Startowała razem z chłopakami i przejechała 4 małe okrążenia (chłopcy zdążyli w tym czasie przejechać 5 okrążeń). Następnie jechały kolejno pozostałe kategorie, a ja nie biorąc udziału w zawodach przejechałem się spacerowo po dużej pętli za mastersami. W międzyczasie okazało się, że Mati złapała kapcia w przednim kole i prawdopodobnie uszkodzony jest wentyl, a zapasowej dętki 24" nikt przy sobie nie miał. Po zakończeniu wyścigów nastąpiły dekoracje i wręczenie super (jak na ten rodzaj zawodów) nagród. Za I miejsca wręczane były rowery, a za II i III akcesoria rowerowe i gadżety motoryzacyjne. Mati mimo, iż jechała samodzielnie w swojej kategorii również dostała rower za I miejsce, a Pati za II miejsce sztycę Paco i zaciski tytanowe do kół Agogo. W taki dość nieoczekiwany sposób zostałem zmuszony, aby pojechać na "kaloryfer" po samochód i przyprowadzić go na miejsce startu, aby zapakować tym razem już 4 rowery (3 na samochód i 1 do środka). Schowałem jednak tylko rower Mati do środka samochodu i pojechaliśmy w czwórkę na przejażdżkę po Lesie Łagiewnickim. Szybko jednak złapał nas deszcz, który przeczekaliśmy w okolicznym barze. Potem już tylko dojazd do samochodu i pakowanie pozostałych rowerów dziewczyn na dach, a ja rowerkiem do domu. W ten sposób spędziliśmy cały dzień w Łagiewnikach. Tym wyjazdem przekroczyłem 8.000 km przejechanych na Felt'cie.
Kadencja 78/121. Max nachylenie podjazdu: 10 st. (17%) Max nachylenie zjazdu: 8 st. (13%)
Wspólny przejazd z Norbim oraz jego bratem Sebastianem. Umówiliśmy się na Strykowskiej i stamtąd pojechaliśmy pokręcić się troszkę po Łagiewnikach. Tam zdecydowaliśmy, że pojedziemy w kierunku Malinki w Zgierzu, gdzie pokażę chłopakom miejsce i trasę (o ile będę pamiętał) zawodów Family Cup. Dojechaliśmy tam dość szybko, ale na miejscu nie było już za ciekawie. Na całej trasie bardzo dużo piachu i mordercze jak dla nas podjazdy, więc szybko się stamtąd zwinęliśmy. Do domu powrót asfaltem. Średnia wyszła tak niska z powodu bardzo wolnej jazdy oraz prowadzenia roweru w okolicach Malinki.
Kadencja 74/112. Max nachylenie podjazdu: 9 st. (15%) Max nachylenie zjazdu: 7 st. (12%)
Tego dnia pojechaliśmy wspólnie z Norbim pokręcić się po Łagiewnikach. Wypad zapowiadał się super, ale nie wszystko ułożyło się po naszej myśli (niestety z mojej winy). Poprzedniego dnia Norbi złapał kapcia a dzisiaj ja zaledwie 200 metrów dalej zaliczyłem śliczne OTB. Trochę za szybko wszedłem w zakręt na zjeździe przed "jagódkami", koło dostało poślizgu na korzeniu i dalej już wiadomo. Na szczęście tylko lekko się poobijałem, gorzej z rowerem - kierownica i rogi we wszystkie strony, połamane opaski od licznika, a najważniejsze, że zeszła opona z przedniego koła. Ponieważ jeżdżę na "tubeless'ach" więc napompowanie ręczną pompką niestety nie wchodzi w grę. No cóż, ale od czego ma się przyjaciół - Norbi pojechał z moim kołem na stację benzynową i po długiej męczarni udało mu się doprowadzić koło do stanu użytkowego. Niestety cała ta operacja zajęła grubo ponad godzinę i popsuła nam plany. W tym czasie poznałem bikera Roberta (pozdrawiam serdecznie) i dzięki rozmowie z nim miło spędziłem czas. Reszta wyjazdu obyła się już na szczęście bez niespodzianek i nie możemy się doczekać kolejnych wyjazdów do Łagiewnik.
Kadencja 85/123. Max nachylenie podjazdu: 10 st. (18%) Max nachylenie zjazdu: 17 st. (30%)
Informacje o dzisiejszym wyścigu przeczytałem dopiero wczoraj późnym wieczorem na stronie CykloManiaka. Zdecydowałem, że jeśli rano obudzę się w miarę wcześnie oraz pogoda będzie dopisywać to się wybiorę. Ponieważ oba warunki zostały spełnione to nie pozostało mi nic innego jak wyjechać rano w kierunku Łagiewnik. Wyjechałem jednak dość późno i na miejsce zbiórki na mostku na ulicy Skrzydlatej dotarłem dosłownie w ostatniej chwili. Na miejscu spotkałem kilku znajomych, m. in. Ziółka, Windowsa i Marcina. Nie znałem w ogóle trasy, nie uczestniczyłem również w żadnym z wcześniejszych objazdów, wydrukowałem sobie tylko mapkę ze strony. Postanowiłem, że jak się zgubię to wrócę w kierunku startu. Początek (zgodnie z zapowiedziami organizatorów) dość spokojny, prawdziwe ściganie zaczęło się od momentu wjazdu z Okólnej w las. Dość szybko większość zawodników ze stawki mi odjechała i na około 17 km wraz z kilkoma innymi kolarzami zgubiliśmy trasę. Na początku próbowaliśmy zgodnie z mapką jechać dalej, ale potem zdecydowaliśmy się na skrócenie trasy i przejazd w kierunku mety. I tak w miłym towarzystwie dojechaliśmy do celu tylko trochę inną drogą i wariantem krótszym o około 10 km. Na końcu wpisanie się na listę uczestników maratonu w Barze Modrzewiak i powrót do domu. Wyjazd oceniam za super udany, pogoda była świetna, a dodatkowo poznałem kilka nowych fajnych dróg i ścieżek. Na przyszły rok trzeba bardziej popracować nad formą, żeby nie zgubić się tak szybko :-) Tym wyjazdem przekroczyłem 7.000 km przejechanych na Felt'cie. Wpisane kilometry obejmują również dojazd na maraton i powrót do domu.
> Max dystans roczny: 3.496.47 km (2010)
> Max dystans miesięczny: 832.16 km (07.2009)
> Max dystans dzienny: 162.25 km (11.07.2010)
> Max dzienna ilość przewyższeń: 981 m (20.06.2010)
> V max: 62.75 km/h (28.05.2010)