Kadencja 73/104. Strefy tętna: I - 00:10:07, II - 00:47:50, III - 01:40:04. Podjazdy: dystans - 10.73 km, czas - 00:32:11, śr. pr. - 20.00 km/h, śr. nachylenie podjazdu - 2%, maks. nachylenie podjazdu - 12%. Zjazdy: dystans - 10.74 km, czas - 00:27:02, śr. pr. - 23.85 km/h, śr. nachylenie zjazdu - 2%, maks. nachylenie zjazdu - 4%.
Mieliśmy się dzisiaj spokojnie przejechać do biura Mazovii w Zgierzu po odbiór numerów startowych na jutrzejszy maraton. Pojechałem razem z Witkiem i Norbim. Jednak Witek "spokojnych" przejazdów raczej nie uznaje. Przynajmniej spokojnych dla nas z Norbim :-) W Zgierzu pod biurem spotkaliśmy Andrzeja i Windowsa. Okazało się, że biuro z numerami zarezerwowanymi wcześniej jest na Malince i pojechaliśmy tam już w piątkę. Po odebraniu numerów przejechaliśmy się kawałek początkiem trasy jutrzejszego maratonu. Potem poznaliśmy Marcina, dzięki któremu Norbi odzyskał pozostawiony w biurze zawodów portfel i w czwórkę powróciliśmy do Łodzi. Miało wyjść około 40 km, ale ponieważ prowadził Witek to wyszło prawie 60.
Kadencja 77/180. Strefy tętna: I - 00:05:56, II - 01:05:39, III - 02:16:41. Podjazdy: dystans - 16.49 km, czas - 01:06:14, śr. pr. - 14.94 km/h, śr. nachylenie podjazdu - 3%, maks. nachylenie podjazdu - 13%. Zjazdy: dystans - 17.44 km, czas - 42:35, śr. pr. - 24.58 km/h, śr. nachylenie zjazdu - 2%, maks. nachylenie zjazdu - 10%.
Mój pierwszy wyjazd w teren w tym roku. Temperatura była dzisiaj sporo wyższa niż wczoraj, a niebo bezchmurne, więc pogoda wymarzona na rower. Umówiłem się z Norbim na Kilińskiego i pojechaliśmy do Łagiewnik na trening podjazdów i zjazdów. Wykonaliśmy 2 rundy i dodatkowo dołożylismy podjazdy asfaltowe na Żółwiowej. Jest to świetne miejsce do treningu i co chwila spotykaliśmy tam innych kolarzy. Przy pierwszych podjazdach czułem się fatalnie, ale im dalej tym było zdecydowanie lepiej, więc to nie zmęczenie odgrywało tu główną rolę, a przyzwyczajenie organizmu do wzmożonego wysiłku. Jednak dodatkowy wpływ na początkową kiepską dyspozycję mogła mieć też dość długa wczorajsza wycieczka. W czasie dzisiejszego treningu przekroczyłem 5.000 km z bikestats oraz 4.000 km przejechanych na Felt'cie.
Konopnickiej - Kurczaki - Zygmunta - Kolumny - Bronisin - Bronisin Dworski - Kalino - Kalinko - Romanów - Wola Rakowa - Pałczew - Wardzyn - Dalków - Kotliny - Karpin - Borowa - Zielona Góra - Justynów - Nowy Bedoń - Andrespol - Wiśniowa Góra - Feliksińska - Dworcowa - Jędrzejowska - Blocha - Jędrzejowska - Tomaszowska - Ofiar Terroryzmu 11 Września - Kotoniarska - Wełniana - Bławatna - Śląska - Zapolskiej - Płaska - Ogniskowa - Konopnickiej.
Kadencja 81/104. Strefy tętna: I - 00:05:36, II - 00:14:39, III - 02:18:02. Podjazdy: dystans - 8.88 km, czas - 21:58, śr. pr. - 24.25 km/h, śr. nachylenie podjazdu - 2%, maks. nachylenie podjazdu - 7%. Zjazdy: dystans - 9.34 km, czas - 20:24, śr. pr. - 27.49 km/h, śr. nachylenie zjazdu - 1%, maks. nachylenie zjazdu - 4%.
Wyjechaliśmy wspólnie z Bartkiem i Norbim o 8.15. Mimo, iż niebo było bezchmurne i świeciło słońce to było zaledwie 3 stopnie. Pierwszy raz wyjechałem na oponach slickach Schwalbe Kojak 26 x 1.35, które napompowałem do ciśnienia 5,5 atmosfery. Początkowe wrażenia rewelacja - żadnych oporów, rower prawie sam jechał. Potem okazało się, że to nie była tylko zasługa opon, ale również wiatru, który gdy tylko od Kotlin zmienił się na przeciwny uprzykrzył nam wyjazd już do samego końca. Na mostku w Kotlinach byłem po 1 godzinie i 2 minutach. Rozstaliśmy się przy zjeździe z Jędrzejowskiej na drogę wewnętrzną PKP i potem pojechałem już sam. Dodatkowo pojechałem jeszcze pętlę w pobliżu Dell'a i tam wiatr najbardziej dał mi się we znaki. Na powrotnej drodze zauważyłem, że z tylnej opony zaczęło schodzić mi powietrze. Ponieważ do domu miałem już dość blisko, więc tylko ją dopompowałem i tak już dojechałem do końca. Od tego postoju przestał mi działać pulsometr :(
Kadencja 77/94. Strefy tętna: I - 00:04:21, II - 00:10:29, III - 00:32:15.
Dzisiaj miałem ochotę na daleki wyjazd, ale niestety pogoda nie dopisała. Drobny deszcz towarzyszył mi od samego początku, jednak w Kalinie zamienił się w małą ulewę. Dojechałem w deszczu do Kalinka, gdzie przeczekałem ulewę pod filarami miejscowego OSP (czas minął szybko na miłej rozmowie z innymi rowerzystami). Jednak temperatura spadła do 8 stopni, miałem przemoczone ubranie i zaczęło mi być zimno. Wokół całe niebo było zaciągnięte, więc nie pozostało mi nic innego jak niestety wrócić do domu. Powrót tą samą drogą. Deszcz złapał mnie ponownie w Bronisinie. Do domu dojechałem dość mocno przemoczony i trochę zziębnięty. Na przyszłość muszę wziąść poprawkę na internetowe i satelitarne serwisy pogodowe, które zapowiadały mocniejsze opady, ale na nieco późniejszą porę. Pulsometr znowu zaczął działać dopiero po pewnym czasie, więc dane HR i kalorii są niepełne.
Kadencja 81/111. Strefy tętna: I - 00:00:39, II - 00:21:32, III - 01:54:04.
W końcu odważyłem się w tym roku na poważny (w sensie kilometrów) przejazd. Wybrałem trasę świetnie mi znaną i wielokrotnie powtarzaną w zeszłym roku. Jako dodatek dołożyłem krótki odcinek trasy wzdłuż torów na Jędrzejowskiej. Jechało mi się nadzwyczaj dobrze i nawet silny przeciwny wiatr w pierwszej fazie wycieczki nie był w stanie popsuć mi przyjemności z jazdy. W drugiej części wiatr nadal był silny, ale na szczęście w większej części sprzyjający. Średnia z wycieczki wypadła dość blado w stosunku do przejazdów z ubiegłego roku na tej samej trasie, ale z biegiem czasu i przejechanych kilometrów, mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Pulsometr trochę wariował w czasie wycieczki, więc dane HR i kalorii mogą być trochę przekłamane.
Pierwszy w tym roku wspólny przejazd z córkami: Matysią i Patrycją - lat 9.5 i 6.5. Nauka jazdy po nierównościach, wertepach, koleinach i piachu. Dla Patrycji był to pierwszy przejazd na nowym rowerze Trek MT60 w terenie i choć początki miała trudne to póżniej było już lepiej. Matysia na swoim Treku MT220 radziła sobie bardzo dobrze.
Kadencja - 82/93. Strefy tętna: I - 00:05:07, II - 00:12:32, III - 01:25:16.
Trasa taka sama jak ostatnio, tym razem jednak solo. W czasie wycieczki silny wiatr przez cały czas, ale raczej z bocznych kierunków. Między innymi dzięki temu średnia dużo wyższa niż poprzednio.
Pierwsza wspólna wycieczka z Norbim w tym roku. Dzisiaj przejechaliśmy już całkiem znośny dystans (trasa ta sama co ostatnio powiększona o "Dell'a") jak na początek. W czasie wycieczki "wmordewind" był naprawdę silny i wyjątkowo uprzykrzał jazdę, zwłaszcza w kierunku powrotnym. Siodełko w dalszym ciągu wymaga przyzwyczajania :-) Pulsometr nagle zaczął działać choć dopiero od 33 km, więc wskazania pulsu i kalorii są niedokładne. Mam nadzieję, że już wszystko będzie ok.
Dzisiaj przejechałem trochę dłuższy dystans niż ostatnio i w sumie tylko zapadające ciemności spowodowały, że musiałem wracać do domu. Jechało mi się dużo lepiej niż za pierwszym razem i choć siodełko na początku nieźle dawało mi się we znaki to wraz z kolejnymi kilometrami sytuacja się poprawiała. Choć pogoda była dzisiaj naprawdę piękna to w drodze powrotnej (jak słońce już zaszło) troszkę zmarzłem. Czujnik kadencji zaczął już działać (bateria), nadal nie wiem co z pulsometrem.
Mój pierwszy wyjazd w nowym sezonie. Planowałem przejechać około 30 km, ale zaczęło padać i skróciłem wyjazd (deszcz zawsze jest dobrą wymówką). Po drodze spotkałem się z Witkiem i kawałek przejechaliśmy wspólnie. Ogólne wrażenia nie były najgorsze jak na pierwszy wyjazd poza tym, że do siodełka muszę się zacząć od nowa przyzwyczajać :-) Pierwszy przejazd z licznikiem Sigma Rox 9.0, na razie nie działa pulsometr i czujnik kadencji - chyba baterie do wymiany.
> Max dystans roczny: 3.496.47 km (2010)
> Max dystans miesięczny: 832.16 km (07.2009)
> Max dystans dzienny: 162.25 km (11.07.2010)
> Max dzienna ilość przewyższeń: 981 m (20.06.2010)
> V max: 62.75 km/h (28.05.2010)